Ponury poranek. W moich słuchawkach zapętlona jest najnowsza piosenka Bon Iver’a “Exile”, a na mojej mapie podróży marzeń zastój od ponad 4 miesięcy. Wiadomo, lepiej leżało by mi się pod palmą na australijskiej plaży i choć przez chwilę moi znajomi z Australii oferowali mi związek małżeński w celu przyspieszenia procedur mojego powrotu do kraju, doszłam do wniosku, że kłótnie o źle postawioną patelnię i skarpetki na środku pokoju nie są warte całego zamieszania. Pozostało poczekać mi na lepszy czas. Podobno kiedyś nadejdzie. Podobno…
Nie pozostało nic innego jak próba desperackiego spędzenia urlopu w Polsce. Tak, dokładnie w naszym kraju Cebulandii, która skrupulatnie zarezerwowała już WSZYSTKO, co było możliwe. Gdyby nie fakt, szybkiej reakcji i akcji, wyjazd skończyłby się pod namiotem. 38mln Polaków zostało udupionych w kraju, a każdy chce odpocząć, ale POLSKA BRANŻO TURYSTYCZNA-ogarnij się! Jeśli liczyliście, że po tygodniach zamkniętych obiektów, coś się zmieni i nagle ich właściciele będą szukali sposobów, żeby przyciągnąć turystów obniżając ceny, to nic z tego. Byliście tak naiwni jak ja. Wszystko wskazuje na to, że stało się wręcz przeciwnie, a wszyscy chcą się czym prędzej odkuć. I najprawdopodobniej podobnie stanie się we wszystkich innych odnogach branży – w wypożyczalniach sprzętu, w sklepach z pamiątkami, cukierniach, smażalniach ryb, bacówkach czy karczmach.
W całym tym chaosie, zrezygnowana, że w ogóle uda Nam się znaleźć cokolwiek racjonalnego, bez armatury z PRL-u i dywanów pamiętających świetność naszych pradziadków otworzyłam slowhop i moim oczom ukazał się JEDYNY wolny termin w miejscu, które skradło moje serce od pierwszego obrazka, czyli Tatrzański Biegun.
Tatrzański Biegun
Tatrzański Biegun to miejsce wyjątkowe. Miejsce, w którym widać pasję, odpowiedzialność właścicieli, którzy podjęli się stworzenia miejsca wypoczynkowego dla innych ludzi. Wypoczynek na najwyższym poziomie, który warty jest każdej złotówki. Wchodząc do naszego apartamentu (a było ich aż dwa, ale o tym później) na prawdę starałam się o coś przyczepić- a wiecie, że lubię. Nie było o co! Nawet włącznik do lampki był przymocowany na wysokości mojej ręki, żebym nie musiała się schylać. Więc drodzy Państwo, jeśli właściciele zadbali o każdy szczegół, to gdzie jest haczyk?
Lokalizacja
Dom gościnny mieści się w miejscowości Jurgów, gdzie wasz telefon prawdopodobnie zmieni sieć na słowacką, ponieważ do granicy jest kilka kilometrów. To właśnie w Jurgowie znajduje się jeden z najlepszych stoków narciarskich w całej okolicy. Jurgów jest świetną bazą wypadową do zwiedzania lub podróżowania wokół Tatr zarówno w Polsce jak i na Słowacji, a wszystkie atrakcje znajdują się w promieniu kilku minut jazdy samochodem. Do nich możemy zaliczyć liczne baseny termalne, które znajdują się Bukowinie Tatrzańskiej, Białce Tatrzańskiej czy Chochołowie.
Więc jeśli ktoś marzy o odpuście niczym Krupówki, czy supermarkecie pod drugiej strony drogi: to nie jest miejsce dla niego. Natomiast jeśli jesteś mobilny, cenisz sobie spokój, gościnność, piękne widoki i rzut beretem od najlepszych punktów widokowych na Tatry- zdecydowanie będziesz się tu czuł jak ryba w wodzie.
Jak wyglądał mój pobyt?
W Tatrzańskim Biegunie spędziłam 4 dni w dwóch różnych apartamentach. Pierwszy z nich nazywa się Sielsko Anielsko, a drugi Na Biegunie. Każdy z dwuosobowych pokoi został wykonany z pasją i miłością do tego co piękne i naturalne. Aurę apartamentów tworzą ich szczegóły, które dopasowane są do tematyki nazewnictwa danego pokoju. Cały obiekt posiada w swojej ofercie 7 apartamentów 2 osobowych i po cichu mogę powiedzieć, że będzie ich więcej.
Każdy pokój to około 18m2 przestrzeni z widokiem na góry ( apartamenty o góry) bądź z ogrodem ( parter). Łóżka są bardzo wygodne, łazienki dopracowane w każdym detalu. Szafa pojemna, prywatna lodówka, czajnik, wifi śmiga jak szalone i jest nawet TV. Pokoje świetnie nadają się dla par albo par z małym dzieckiem. Poza łóżeczkiem dziecięcym właściciele nie wstawiają dostawek.
Na kolejne dwa dni przenieśliśmy się do nieco większego pokoju na parterze z ogrodem, czyli Na Biegunie. Był on zdecydowanie bardziej w moim guście, a przestrzeń i każdy detal urzekł mnie już od progu.
Gdzie zarezerwować?
Najlepiej przez platformę slowhop.
Cena za pokój 2 os ze śniadaniem to koszt około 330zł za dobę. Warunkiem rezerwacji noclegu w pensjonacie jest przedpłata w wysokości do 30% wartości całego pobytu. Dokonasz tego przez system Slowhop (szybki przelew lub karta kredytowa).
Strony kontaktowe: https://www.tatrzanskibiegun.pl
Właściciele, czyli serce Tatrzańskiego Biegunu
Całą aurę miejsca nie tworzy wystrój, choć bez dwóch zdań jest przepiękny. Sercem, tego miejsca są WŁAŚCICIELE, czyli Marta i Łukasz. Uwielbiam ludzi konsekwentnych i czujących flow decyzji, którą podjęli. Decydując się na otwarcie, takiego a nie innego biznesu, zostali częścią tego domu.
Magia dzieje się przede wszystkim w kuchni. Marta codziennie rano gotuje dla gości śniadania,które są dziełem sztuki. Łukasz natomiast robi najlepszą kawę ( jeśli ją wylejesz, nie martw się dostaniesz drugą- większą). Tutaj gotuje i serwuje się tu wszystko ze smakiem. Ze smakiem też zajada się ciastem, które trzeba zmieścić już w drugim żołądku i niecierpliwie czeka kolejnego poranka.
Mistrzostwem świata jest też to, co na zewnątrz. Ta perełka wśród tatrzańskich pensjonatów skrywa się w głębi podwórka. Przytulna weranda, hamak pod drzewem, wieczorem wszystko klimatycznie oświetlone. Pobyt tutaj jest prawie jak odwiedzenie starych znajomych, ponieważ Marta i Łukasz traktują Cię gości domu, a nie klientów. Są też bardzo otwarci, towarzyscy i pomocni. Są po prostu ludzcy, a to aktualnie towar deficytowy. Macie czasem takie wrażenie, że ludzie chcą zrealizować jakiś pomysł lub wizję, ale kompletnie się do tego nie nadają? Tutaj tego nie ma. Miastowi chcą odpoczywać na prawdziwej wsi, ze zwierzętami gospodarskimi i kosztować przygotowywane na miejscu, świeże regionalne potrawy. Chcą się czuć jak w domu, a na biegunie przy kominku, z kubkiem z reniferem w ręku, można poczuć się jak w filmie o zabarwieniu slowlife.
Miarą sukcesu jest popyt. I choć wiem, że w dobie pandemii i przymusowego wypoczynku w kraju, wiele miejsc nie musi się martwić o obłożenie, Tatrzański biegun nie musi się martwić o niego już nigdy. Bo popyt będzie. Na ludzkość, dobre serce i szczerą pracę, która od tych ludzi płynie prosto z serca.
Wierzę, że o tym miejscu usłyszycie jeszcze nie raz, a ja czekam na jesień. Jest to moja ulubiona pora roku w górach, a Tatrzański Biegun dopełni mój wyjazd do granic perfekcji.
Brak komentarzy